Obecne przepisy stopniowo zmuszają nas do zmiany przyzwyczajeń. Żarówki klasy energetycznej C w 2016 roku odejdą w zapomnienie. Już dziś wielu z nas zaczyna więc inwestować w żarówki energooszczędne. Czy jednak jest to najlepsza spośród dostępnych na rynku alternatywa dla wynalezionej przez Tomasza Edisona w 1879 roku zwykłej żarówki?
Na tak sformułowane pytanie trudno udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Wszystko zależy bowiem od naszych potrzeb oraz sposobu, w jaki korzystamy ze światła i miejsc, w których chcielibyśmy w związku z tym zainstalować energooszczędne świetlówki. Te dwa ostatnie czynniki mają zresztą znaczenie decydujące. Zgodnie ze swoją nazwą bowiem – żarówki energooszczędne rzeczywiście mają proekologiczny charakter i wiążą się ze zużyciem energii znacznie mniejszym, niż ma to miejsce w przypadku zwykłych żarówek (różnica w wysokości rachunku może wynosić nawet 75-80%). W odróżnieniu od diod LED jednak – świetlówki kompaktowe potrzebują znacznego czasu na rozruch. Mowa o około piętnastu do dwudziestu minut, w trakcie których świetlówki nagrzewają się, zużywając znacznie więcej energii niż później. Oczywistym jest więc, że jeśli często włączamy i wyłączamy światło w pomieszczeniu na chwilę – korzystanie ze świetlówek energooszczędnych zwyczajnie nie będzie dla nas opłacalne. Trzeba jednak wspomnieć, że żarówki energooszczędne świecą znacznie dłużej niż standardowe i są bezpieczniejsze dla naszego wzroku, cechują się niską emisją ciepła, a nawet 90% zużytej świetlówki podlega recyklingowi!
Trzeba jednak przy tym pamiętać, że żarówki energooszczędne zawierają rtęć, w związku z czym ich uszkodzenie wiąże się ze skażeniem otoczenia, w którym znajduje się stłuczona świetlówka i koniecznością przedsięwzięcia w takiej sytuacji szczególnych środków ostrożności.